W ubiegłym tygodniu wiele gorzkich słów zostało skierowanych w stronę dyrektor szkoły w Barczewie, która zakontraktowała (zleciła) – jak wynika z doniesień medialnych – realizację „symulacji ataku terrorystycznego.” Niestety o tym zleceniu nie wiedziała część nauczycieli ani uczniowie. W konsekwencji czego w jego trakcie część uczniów miała wpaść w panikę, a jeden nawet wyskoczyć przez okno. Sprawa, choć zapewne rozwojowa, na razie zakończyła się odwołaniem pani dyrektor ze stanowiska. Zostało też złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa narażenia na niebezpieczeństwa uczniów.
Sprawa jest trochę oryginalna, ale nie ukrywam, że wbrew powszechnej opinii – chciałbym stanąć w obronie odwołanej pani dyrektor. Przynajmniej bazując na posiadanych w tym zakresie informacjach medialnych. A jest kilka argumentów po temu.
Po pierwsze i najważniejsze – to nie pani dyrektor przeprowadziła tą symulację, będącą jak rozumiem, elementem szkolenia antyterrorystycznego, ale jakiś podmiot, który przyjął to zlecenie. Jako, że wiedza z zakresu antyterroryzmu jest wiedzą szczególną, a znajomość praktycznego postępowania w przypadku ataku terrorystycznego także nie należy do powszechnych – to firma wykonująca zlecenie powinna krok po kroku poprowadzić panią dyrektor za rękę przy takim zleceniu.
To wykonujący zlecenie powinien wpierw wyłożyć kierownictwu szkoły, nauczycielom, pracownikom administracyjnym i uczniom wiedzę teoretyczną. Następnie przetrenować wybrane, najważniejsze elementy szkolenia teoretycznego. Ostatnim, ewentualnym, etapem tego procesu mógłby być symulowany atak terrorystyczny, w którym uczestniczyliby przeszkoleni. Jednak wiedzę o przebiegu szkolenia (w tym ograniczeniach wiekowych uczestników) i jego poszczególnych etapach powinna posiadać firma szkoląca, która powinna je przeprowadzić od początku do końca tak aby spełniło swój cel. Dyrekcja szkoły powinna postępować zgodnie ze wskazówkami ludzi posiadających ekspercką wiedzę w tej dziedzinie, bo sama wszak była uczestnikiem szkolenia. Stąd w mojej ocenie trudno karać za to zlecającego. Chyba, że popełniła błąd w kontraktowaniu i na wykonawcę zlecenia wybrała jakiś zupełnie nieprzygotowany i niezwiązany z branżą podmiot. Ale w to trudno uwierzyć.
Po drugie – we wszystkich badaniach prowadzonych wśród mieszkańców Unii Europejskiej zagrożenie terroryzmem wskazywane jest zawsze jako jedno z najważniejszych wyzwań wspólnoty. Pomimo tego w polskich szkołach brak jest jednolitego, zorganizowanego systemu nauczania, który pozwoliłby uczniom zdobyć praktyczną wiedzę jak się zachować w trakcie ataku terrorystycznego. Tak jak to jest np. we Francji, która wyciągnęła wnioski z poprzednich tragicznych wydarzeń.
Wszak wiedza o tym jak się zachować w trakcie takiego zdarzenia w szkole może być w pełni wykorzystana przez ucznia w trakcie ataku na lotnisku, w centrum handlowym i w każdym innym miejscu. To powinno być zadanie szkoły, bo gdzie jak nie w szkole uczeń powinien nabyć takie umiejętności? Stąd uważam, że karanie dyrekcji za podjęcie próby nauczenia praktycznych umiejętności dzieci nie jest właściwym kierunkiem. Rzeczywiście w tym przypadku nie wyszło. O tym dlaczego i kto temu rzeczywiście winien – pisałem już powyżej.
Po trzecie – działanie dyrekcji było proaktywne, bo wychodzące naprzeciw istniejącym potrzebom. Jeżeli było ono błędne – powinno się je korygować, a nie karać. Wyciąganie najdalej idących konsekwencji za dobre działania proaktywne nie jest dobrym sposobem na kształtowanie pożądanych postaw społecznych. Jest nauką dla innych, żeby nie wychylali się poza wyznaczone ramy. A nie o to powinno chodzić.
Trzeba przy okazji wspomnieć, że w grudniu 2014 r. ówczesna Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie „Narodowego Programu Antyterrorystycznego na lata 2015 – 2019”. W jego ramach odbywały się wprawdzie różne szkolenia, ale miały one głównie charakter teoretyczny i lokalny. Szkolenia uczniów nie miały charakteru systemowego, praktycznego ani powszechnego. Wynikało to zapewne z faktu, że sami autorzy Programu wskazywali, że „bezpośrednimi adresatami priorytetów uwzględnionych w dokumencie są organy centralne[7].”
W związku ze zbliżającym się upływem terminu obowiązywania dotychczasowego Narodowego Programu Antyterrorystycznego warto zastanowić się nad przygotowaniem nowego, który będzie pozbawiony tych wad. Zasadnym byłoby także uwzględnienie w nowym programie aktywnego uczestnictwa emerytowanych żołnierzy czy innych funkcjonariuszy służb. Wielu z nich posiada wyjątkowe i elitarne doświadczenie, którym mogliby (a wielu nawet chciałoby) się podzielić, aby nauczyć dzieci właściwego postępowania w trakcie ataku terrorystycznego. Nasze państwo często miało problem z tym co zrobić z odchodzącymi na emeryturę świetnie wyszkolonymi żołnierzami i funkcjonariuszami. To byłaby jedna z odpowiedzi na tę zagwozdkę.
Błażej Wojnicz
Zdjęcie: Photo by Feliphe Schiarolli on Unsplash
Strona prawo-bezpieczenstwa.pl została stworzona w celu upowszechniania wiedzy dotyczącej prawnych aspektów różnych obszarów bezpieczeństwa.
Kancelaria Prawna Radcy Prawnego Błażeja Wojnicza
Adres:
Telefon:
Mail: @wojnicz-kancelaria.pl